Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żyli. Zdaje się być w rok lub więcej po wyjeździe z kraju pisany, choć bez daty.
Chére maman! — Drugie już pismo ztąd wysyłam, nie otrzymałem bowiem odpowiedzi, na którą próżno oczekuję od kilku tygodni. Nie mogę ztąd ruszyć krokiem, dopóki nie odbiorę pieniędzy z Wilczej Góry. — Pozostało mi zaledwie kilkadziesiąt franków gotowych i najnieznośniejsze długi, długi lichwiarskie, cisnące, zabijające... Zegarek nawet musiałem zastawić.
Nigdy mnie jeszcze los tak nie prześladował, — nie ja winienem, ale on. — To rzecz niepojęta.. ani w ruletę, ani w rouge et noire, odegrać się nie było podobna; żadna serja, żaden system nie pomógł.
Donosiłem Mamie z Neapolu, żem się tam spotkał niespodzianie z baronową Emilią. Była właśnie po słabości, jeszcze wątła bardzo i zaledwie przychodząca do siebie. Nie będę dziś tego taił przed kochaną Mamą, że i ona dla mnie pewną miała słabostkę i ja prawie się w niej kochałem, — en tout hien tout honneur. Moja Mamo, młodość i człowiek jest słabą istotą, zresztą, zna ją Mama i wie jak była irresistable, gdy chciała.
Zobaczywszy mnie, tak była uszczęśliwioną, iż to we mnie dawne obudziło uczucia.
Zaraz w pierwszych dniach poskarzyła mi się