Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pałac i folwark 02.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zać rozmowę, nie było sposobu, stary milczał z dumą która się targować ani chciała ani myślała. — Sauerowi przykro było może iż się to tak urwanym sposobem skończyło, po chwili jednak pożegnał się i wyszedł. Nazajutrz miał nastąpić ślub w kościele Św. Jadwigi, gdyż chrzest panna młoda kilką dniami wprzódy odbyła... Niewielka garstka zaproszonych świadków towarzyszyła obrzędowi. Ze strony pana młodego był sam jeden ojciec obwieszony orderami, z gwiazdą i w mundurze kawalerów Bożego grobu, który jest wspaniały. Pokrewni panny patrzali z pewną dumą że takiego pięknego szczupaka złapać sobie potrafili. Baron Sauer miał wprawdzie kilka pięknych dekoracyi, ale takiego przepysznego munduru!! zazdrościł...
Po odbytym obrzędzie na obiad zaprosił do siebie baron całe towarzystwo składające się z dwudziestu kilku osób. Uczta była prawdziwie królewską i tak kosztowną iż goście mimowoli jedząc rachowali ile to talarów na nią wyszło. Przepych w srebrze, w porcelanie, w winach niezrównany. Sauer jadał w dni powszednie, gdy żony nie było, a huis clos, obiady z traktyeru mu przynoszone po 15 sgr., ale gdy należało — wystąpić — występował pańsko.
Hrabia stary wielki znawca win i delikatesów utrzymywał, że takiego wina Bordeaux nie pił od lat dziesięciu... Sauer zapraszał naiwnie swych gości. — Proszę tego skosztować, — mówił do krewnych, — pan w domu tego nie dostaniesz...
Późną nocą jakoś skończyła się nareszcie Baltazarowska uczta owa i wszyscy wstali weseli i szczęśliwi... Całe towarzystwo odprowadzało na kolej państwa młodych, którzy wedle zwyczaju przedsiębrali