Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o godzinie dziesiątej przed północą. Zatrwożyli się wielce zakonnicy, gdy z hałasem i wrzawą, biciem w kotły i trąbieniem dla postrachu umyślnie, hrabia podstąpił pod Jasną-Górę. Ale już wrota były zaparte. Natychmiast wyprawiono posłańca do zakonników z oznajmieniem i rozkazem: że cały kraj poddał się już królowi szwedzkiemu, a Wejhard wysłany został dla zajęcia klasztoru; aby więc nie zwlekając, otwarto natychmiast bramy. Jeśliby tego nie uczyniono, groził Wejhard wielkiemi niebezpieczeństwy i klęską jaką poniosą od 4,000 żołnierza, który gotów natychmiast na mury skoczyć, a wszystkie zakonu majętności z dymem puścić.
Zakonnicy mający na czele księdza Augustyna Kordeckiego przeora, człowieka odwagi i wiary wielkiej i umysłu niepospolitego, odmówili stale otwarcia bram. Wejhard odłożywszy do jutra traktowanie, przez noc wstrzymał się od napadu.
Skoro na dzień, wysłali zakonnicy do hrabiego z pomiędzy siebie: OO. Benedykta Jaraczewskiego i Marcellego Tomickiego, którzy imieniem zgromadzenia przedstawili, jak się dziwują i pojąć nie mogą, iżby pan katolicki przeciwko miejscu świętemu, którego niedawno był opiekunem i wspaniałym dobroczyńcą, nieprzyjazne przedsiębierał kroki, aby nocą wśród wrzasku trąb, z wrzawą nalegał o otwarcie sobie bram. Potem prosili imieniem wszystkich, zaklinając go na wiarę św. katolicką, której był wyznawcą, i co miał świętego, aby ich w pokoju zostawił, i dozwolił spełniać obowiązki stanu, dawnej łaskawości dla klasztoru nie zmieniał, i pozostał nadal opiekunem jego.
Ale Wejhard na to wszystko odparł: Nie tajno wam ojcowie, żem zawsze miał cześć dla tego świętego miejsca, was i zakon wasz miłowałem szczególnie, żem was wspomagał, wspierał, i gdym mógł, dobrzem czynił, o czem tu nie miejsce mówić. Bądźcie pewni, że nowe okoliczności wcale mnie dla was nie zmieniły. I teraz przychodzę nie jak wróg, ale jako przyjaciel. Nie lękajcie się wcale, zdajcie mi i poufajcie klasztor. Czas