Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

orężnych. „Kto się walecznym gościem u Bolesława w rycerstwie okazał, — mówi kronika nasza, — już nie rycerzem, lecz synem królewskim się nazywał. Toż gdy któremu, jak to bywa, w koniach lub innych rzeczach nie szczęściło się, Bolesław bez miary darami go obsypywał, odzywając się do obecnych: — Gdybym tego walecznego rycerza bogactwami podobnie od śmierci mógł wyzwolić, jak szkodę i niedostatek jego dostatkami swojemi pokonać mogę, samą śmierć chciwą skarbami bym zasypał.“
Skutkiem tej szczodrobliwości swej, miał Bolesław nietylko z własnego kraju, ale z Niemiec, Węgier, z Rusi, liczne drużyny zbrojne. Raz w wynikłym sporze Polaków z Pieczyngami, kazał król wyciąć wszystkich Pieczyngów; pomimo to jednak, przybyły zaraz nowe roty na ich miejsce. Niemcy, pomimo zakazów, mimo odwoływań cesarza i książąt swych, cisnęli się do Bolesława; książęta czescy, ruscy i węgierscy, z pocztami swemi nie opuszczali dworu jego.
Zastanawiającem jest także, jak król, pojąwszy potrzebę połączenia się szczerego z chrześcjańskim światem, silnie duchowne rozwijanie się narodu swego miał na oku. Pierwsi nauczyciele duchowni, księża i zakonnicy zachodu, płynęli do Polski równie licznie, jak zbrojne rycerstwo; król dawał przykład uszanowania dla nich, tak, że podczas gdy oni stali, nigdy siąść nie śmiał i księdzami ich, to jest książętami nazywał. Sam on zakładał kościoły i klasztory, owe ogniska, z których powolnie oświata na kraj rozchodzić się miała. Przez Polskę otwartą szły pielgrzymki pobożnych apostołów nawracających, do Prus, na Ruś, między Pieczyngów; a Bolesław wspierał i czcił tych opowiadaczy słowa żywota, szukających męczeństwa.
Król ten, u początków narodu tak dzielnem ramieniem i głową czynny, przedstawia się nam w wyrazach kronik ogromnej postaci, ciężkim, aż się koń pod nim uginał, otyłym i nie ledwie olbrzymem. Z brzucha jego szydzili nieraz Rusini, przezywając go opojem i karmnym wieprzem, lecz nigdy ich szyderstwo bezkarnie