Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Są istoty, mające powołanie, instynkt kolekcyonistów... Zbiór się poczyna fantazyjnie, bezmyślnie, a jak tylko urosł nieco, wydobywa się z niego myśl, mówi przezeń historya. Pojedyncze składowe części, które rozerwane nie miałyby żadnego znaczenia, zestawione z sobą razem, nabiérają wagi i ze śmiecia stają się kartką dziejową.
Zupełnie to tak, jak z temi duńskiemi śmieciskami umarłych cywilizacyj, które się składają z kości, herbów, ziomków, odpadków — a nieoceniony stanowią materyał do obrazu epoki zapomnianéj, nieznanéj...
Wszelkie dzieło człowiecze, wszystko czegokolwiek się dotknął, mówi i zaświadcza o nim. Dziś groby stały się kolébkami nauki nowéj.
Dla naturalisty dziewicze lasy i nietknięte stopą ludzką ziemie Ameryki mogą być wielce zajmującemi, dla dziejopisarza, tam gdzie człowiek odcisnął swą stopę, dopiéro się zaczyna historya... Nic bardziéj nauczającego nad cmentarze...
— — — — Zwróćmy się z latami nazad... od marzeń takich nie należy wymagać chronologii.
Wspomnienie to zresztą nie jest bez pewnego związku z tém co je poprzedza... Po ciężkich próbach, jakie przebyłem w Wilnie, — wracałem nareszcie do domu, do ojca, nie wiedząc dobrze co daléj z sobą pocznę.
Ojciec téż łamał sobie głowę biédny co zrobić z takim zwichniętym niby literatem, którego pisanina nie obiecywała nic nad straszny ekspens atramentu, papiéru i świéc...
Na wyjezdném z Wilna, miałem już ustaloną sławę człowieka, który wszelaką zbiérał starzyznę, a szczególniéj papiérową.
Jeden z moich towarzyszów i przyjaciół przypadkiem się z tém wygadał przedemną, że resztki