Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uczynki, na zrobienie bodaj niespodzianki przyjemnéj komu.
A gdy się udało na chwilę uszczęśliwić, prababka sama niezmiernie rada brała się w boki i łagodny, dobry uśmiéch, który z twarzy ślicznéj staruszki nie schodził nigdy, rozpromieniał ją dziwnie i odmładzał.
Sądzę, że pod koniec życia, oprócz modlitwy i myśli o tém, aby się komu czém przysłużyć, nic jéj więcéj nie zajmowało. Z prawnuków zawsze jeden chował się przy niéj pieszczony, ja byłem z nich piérwszym. Oprócz tego miała sierotki wychowanki, ubogich swoich, dalekich krewnych, klasztory i t. p.
Z familii dalszéj przypominam sobie p. Masł.... Polonusa, który w paradnym stroju starym,