Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
J. I. Kraszewski.
NOCE BEZSENNE.
FANTAZYE NA TLE CZARNÉM.

(Ciąg dalszy).

Jednostka, ażeby siłę jakąś zdobyć, musi się związać z tém co ją poprzedza i otacza, stać się ogniwem łańcucha, zrzec samoistnéj roli.
Czém bowiem jest, nawet najszczęśliwiéj wyposażony człowieczek — gdy się go oderwie od świata, którego jest cząstką?
Przy największym geniuszu, rozebrawszy co stanowi jego indywidualność — znajdzie się w nim więcéj zapożyczanego, spadkowego, cudzego, niż własnego...
Na to co wié, umié, co może, pracowały lat tysiące, pokoleń seciny — zapomniane. Wszystko co ma, wziął w spadku. Przynosi nawet mózg wykształtowany powolną pracą przodków, urobiony do pewnych funkcyj, uzdolniony do doskonalenia się w pewnym kierunku.