Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niechętną i nieżyczliwą. Zdaje mi się, że i dawniéj fałszywe było przekonanie, iż Sasi nas kochali kiedykolwiek, lub mieli jakieś dla Polaków współczucie.
Tu ogół jest przekonany i powtarza to często, że Saksonia winna była wszystkie swe straty, wojny, osłabienie, zubożenie — temu, iż August II-gi sięgnął po koronę polską, tak jak u nas utrzymuje się tradycya, którą popierają dzieje, że Polska cierpiała i do upadku została przywiedzioną przez rządy Sasów.
W obu tych twierdzeniach jest podstawa prawdy — chociaż klęskom Saksonii nie Polacy winni, a na losy Polski nie Sasi wpływali — ale oba te kraje ginęły przez niedołężne a nieopatrzne rządy Augusta Silnego i jego syna. Narody nic sobie do wyrzucenia nie mają — były ofiarami i narzędziami.
Polska nie zyskała nic na związku z Sasami, a moralnie została skażoną i osłabioną.
Sasi mają słuszność, gdy skarżą się na te czasy; bo istotnie wielkiemi ofiarami dynastya się na tronie polskim utrzymywać musiała. Saksonią wycieńczyły najazdy, podatki, rozrzutność nieopatrzna Augusta II-go.
Za panowania Augusta II-go i jego syna, pomiędzy Warszawą a Dreznem związek był ścisły, stosunki je łączyły mnogie. Dwór przenosił się z Polakami, kapelą i myśliwstwem polskiém do Drezna; potém z Saksonii z teatrem, aktorami i pięknościami swemi, do Warszawy.
W stolicy saskiéj mnogie pozostały ślady téj wymiany gości: nazwiska polskich gospód, znaki polskie, orły i kontuszowe figurki na sklepach, nawyknienia w kuchni, w stole, obyczajach — zapożyczanie się wzajemne.
Aż do początku XIX-go wieku i dłużéj, z pewną sympatyą niewyrozumowaną oglądano się u nas na Saksonią, jakby na kraj spowinowacony.