Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/632

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

syć była surową i obojętną, że nadto mu pobłażała. Ona to w śmiech obracała i pocałunkiem serdecznym koiła niepokoje męża...
Gdy list od Porowskiego nadszedł, hrabia nie bez celu odczytał, co pisał o szczupłości mieszkania w Suszy: sądził, że to Alfa odstręczy od podróży. Nie zdawał się jednak rozumieć i spiesznie się oświadczył, że lada izdebką, choćby na strychu, zadowoli się chętnie.
Herminia, któréj z listów Stasi nie zdawało się, ażeby bardzo rada była ze starań Żabickiego, miała już na myśli swatanie go z nieznaną przyjaciółką. Szepnęła o tém mężowi, hrabia nie był od tego, lecz zdawało mu się, iż to zostawić należało inicyatywie własnéj dwojga interesowanych. Tymczasem przygotowując go już, Herminia pokazywała mu listy przyjaciółki, jéj fotografie i często o niéj mawiała. Alf zdawał się to bardzo dobrze przyjmować, służyła mu Stasia za pretekst do rozmowy i zbliżenia się — naostatek szepnął pani Zdzisławowéj: że z jéj ręki gotów jest przyjąć wszystko...
Nie było w téj chwili hrabiego w pokoju.
Alf stał przed nią słuchając jéj głosu, napawając się nim....
— Tak jest, pani — rzuciwszy oczyma po pokoju. Z rąk pani przyjmę wszystko, bo pani jesteś jak byłaś dla mnie mistrzynią, królową... Zrzekłem się jéj ręki, bom był do tego zmuszony, ale mojéj miłości — nigdy...