Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/437

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie dla tego, żeby mi nie ufała — ale ma takie fantazye... Kobieta... pan wiesz co Salomon i Szekspir powiadają o kobietach, a co potwierdza nasz nieśmiertelny wieszcz...

„Kobieto! puchu marny...“

Nie żebym, uchowaj Boże, nie umiał cenić mojéj Różyczki...
Profesor był widocznie pod wrażeniem cynamonówki, usta mu się nie zamykały...
— Chodźmy — odezwał się Zdzisław...
— Służę! oto będzie szczęśliwa moja Różyczka! rzekł uśmiechając się profesor... ona, co o hrabi i hrabinie po całych dniach mówi i wzdycha.
Wilelmski chciał surdut pozapinać, gwałtownie chwycił go próbując z jednéj i drugiéj strony, aż snadź przypomniał sobie, że to było niepodobieństwem, — wyszli więc razem na rynek, jak stali... Wilelmski rozpięty, w czapce na bakier, Zdzisław po podróżnemu.
Profesor z dala ukazywał dworek drewniany, który zajmowali.
— To gniazdko nasze — zawołał — tam szczęście moje przebywa...
Zbliżali się do drzwi, Wilelmski poprosił o pozwolenie wyprzedzenia hrabiego, aby widok jego zbyt gwałtownego nie wywarł wrażenia na czułą żonę, śpieszył więc, gdy ze drzwi, nie postrzegłszy Zdzisia, ukazała się profesorowa...