Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czuć, że niedawno musiał coś zażyć cynamonowego i na humor oddziaływającego.
— Ponieważ byłem tak szczęśliwy, żem się tu z hrabią spotkał, nim nas zaszczycisz swojemi odwiedzinami... począł na nowo — dozwól mi hrabio, jako dawnemu swojemu nauczycielowi, wywnętrzyć się nieco...
Nie ma co mówić — kwestyi nie ulega — jestem najszczęśliwszy... ale Różyczka (tu głos zniżył) rękę ma żelazną... Trochę dla mnie jest za surowa, kocha mnie to prawda, przepada za mną, lecz trzyma... powiadam hrabiemu... rygor! strach! Dla tego kiedy niekiedy wyrywam się tu nieco wytchnąć.
Bardzobym był obowiązany, gdybyś hrabia raczył powiedzieć, żeś mnie spotkał około probostwa, nie tu koło billardu... Ma wstręt do billardu, niczém nieusprawiedliwiony, nielogiczny... ale ma! Napoleon grywał w billard! billard jest dla zdrowia potrzebny, zwłaszcza osobom jak ja, co życiem sedentarném zdrowie straciły...
Wziął z lekka za rękę Zdzisława, i ścisnął ją uśmiechając się, biedny Wilelmski.
— A pensya jakże idzie? zapytał hrabia nie wiedząc co mówić.
— Przepysznie! Różyczka osoba z taktem, dzieci robią postępy znakomite — w domu ład i porządek cudowny... a bardzo oszczędnie. Klucze przy niéj, tych nawet mnie nie powierza...