Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bezpieczeństwo i rozmiary. Nie miał więc pojęcia coby tak matkę zmartwić i zagrażać im miało.
— Ale bo to nieszczęście — odezwał się, że ta droga mamcia zawsze tak wszystko zaraz bierze do serca... Prezes to stary, poczciwy, zacny człowiek. Ale tak niezręczny... we wszystkiém co czyni. Po cóż było o tém mówić mamie?
— Juściż taić to do niczego nie prowadzi — odezwał się Żabicki: najgorszy w świcie system ukrywania prawdy dla oszczędzenia bólu. Trzeba mieć męztwo, by cierpieniu módz zajrzeć w oczy.
— Tak — to dobre dla nas... ale słabą, delikatną kobietę oszczędzać należy.
Żabickiemu nie stało na chwilę wątku, spuścił oczy i milczał.
— Ty masz minę — odezwał się Zdziś — jak gdybyś przeciwko swemu systemowi, mnie oszczędzał i coś taił przedemną...
— Nie — rzekł Żabicki — alebym wam, kochany panie Zdzisławie, chciał oszczędzić w istocie zbyt nagłego przynajmniéj bolu... Hrabina jest mocno chora... a interes, o którym wspominałem, jest jak najgorszy...
Zbladł jak ściana chłopiec i ręce zacisnął.
— Więc mnie należy powracać natychmiast — rzekł stłumionym głosem.
— I dla tego ja tu przybyłem, abym was zwrócił do Samoborów — dodał Żabicki. Uzbrój się w męztwo, kochany panie Zdzisławie... Przypomnij so-