Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znowu powtarzam, nie słuchaj mnie, a rób po swej myśli. Przecież dochody z majątku przysyłać ci będą.
Floryan myślał chodząc milczący po pokoju. Z pierwszej trwogi ochłonąwszy, był teraz pod panowaniem fantazyi, która mu przedstawiała ponętne obrazy, pięknych krajów, morskich wybrzeży, — życia wyswobodzonego z trosk powszednich, podroży z Monią, która się miała napawać wrażeniem piękności nowych, rozwijać pod wpływem tej cywilizacyi tworzącej cuda.
Niemal z radością chwytał już tę myśl dobrowolnego wygnania i wyswobodzenia od trosk wszelkich.
Druga już była i na dzień się zbierało, gdy Małdrzyk wyszedł z oficyny, wrócił do swego pokoju i położył się rozgorączkowany na spoczynek, nie mogąc usnąć aż do rana.
Gorzej było z Jordanem, który natychmiast po wyjściu przyjaciela, oddział się i, że mu duszno było w izdebce, pobiegł do ogrodu, rozmyślać. Tu leżącego na ławce i uśpionego ze znużenia słońce zastało.
Owocem dumania a może walki z samym sobą, którą Jordan toczył zwykle, gdy mu do niej przeciwnika brakowało, było teraz — przekonanie całkiem wczorajszemu przeciwne.
Floryan spał jeszcze snem ciężkim, gdy Klesz