Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

od baby się nie wykręci. Jak amen w pacierzu że się z nią ożeni.
Po rozstaniu się z Miciem, kapitan pobiegł do domu, jak oszalały i natychmiast dał znać listem o wszystkiem Jordanowi.
Spadła na niego wiadomość ta jak piorun. W jednej chwili był już u swoich Mamów, prosząc o urlop, lub, jeśli by mu go dać nie chcieli — o uwolnienie zupełne. Widząc rozdrażnienie z jakiem się tego domagał, naczelnicy firmy którym o utrzymanie takiego człowieka chodziło, nietylko urlop, ale mu ofiarowali pieniądze na drogę.
U pp. Jourdan wiadomość o wyjeździe dom cały do góry nogami przewróciła. Zlękli się aby go nie stracić P. Ewelina wbiegła ze łzami i wrzuszona rzuciła mu się na szyję, wołając: Opuszczas nas. Ja tego nie przeżyję!
I biedny Jordan, zapomniał się do tego stopnia iż owoc długiego pomiarkowania utracił. Powiedział swej przyjaciółce, że ją kocha i w zapale — obiecał się ożenić. Tak, ta chwila rozstania, która miała być tak straszną dla p. Eweliny, stała się najszczęśliwszą.
Nie zeszła z poddasza nie zamieniwszy pierścionków chociaż Jordan — nie miał innego nad starą obrączkę wytartą swej matki.
W ciągu podróży — gdy stracił z oczów Tours, Ewunię — gdy ochłódł i oprzytomniał Jordan,