Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiego salonu. Przypomniała sobie spędzone lata dziecinne.
Nie dano jej jednak długo o nich rozmyślać, bo natychmiast przybiegła Monia z panią Lasocką aby ciocię powitać.
Monia była dosyć ładną dzieweczką, ale bladą i wątłą. Duże, ciemne oczy nad wiek roztropne, — oczy te sieroce dzieci, co matki nie znały, wyraz nadawały przedwczesnej dojrzałości, młodziuchnej jej twarzyczce. Chuda, blada, miała tylko przepyszne włosy popielate, które o jakiejś sile organizmu świadczyły.
Pani Lasocka, osoba w latach, siwa, spokojna, cicha, łagodna, nieokazująca zbytniej czułości, smutna — trochę chłodna, przyjęła gości bez wielkiej poufałości, grzecznie, lecz jakby obcemi byli.
Pani Natalia też nie okazała dla siostrzenicy wielkiej czułości, chociaż przypatrywała się jej i badała z zajęciem. Kosucki chodził rozglądając się po wielkim salonie, który choć niezbyt świeżo, wyglądał poważnie i pokaźnie. Myślał że u nich w Żarach, gdzie wszystko nowe było, i niezbyt wykwintne, daleko mniej pańsko wydawało się mieszkanie. Toż samo porównanie robiła i pani Kosucka.
Zaczynano w sali jadalnej obok krzątać się około herbaty, gdy pośpiesznym krokiem, z wesołą swą, jasną a piękną i zawsze młodą twarzą,