Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stanowczo, iż tak jest zmęczona, że się z nikiem widzieć nie może.
Odwiedziny więc za kulisami niebardzo się powiodły, lecz wychodząc Micio szepnął na ucho Małdrzykowi iż drugą razą zapozna go z boską miss Jenny.
— Richard jest dziś kwaśny — dodał — i wiem dla czego, bo mu konia najulubieńszego zepsuto. Jestto nietylko strata kilku tysięcy franków, lecz luka, którą zapełnić innym bardzo będzie trudno.


Spóźniony bardzo nad zwykłą godzinę powrót do domu p. Floryana, nie podobał się pani Perron, która nań z wieczerzą czekała. Musiał się jej tłómaczyć że spotkał przyjaciela dawnego, i niemógł się tak łatwo z nim rozstać tembardziej, że mający stosunki w Paryżu ziomek, obiecywał mu pomoc swoją.
— A do czegóż ona panu jest potrzebną? — zapytała wdowa.
— Do wyrwania się z tej uciążliwej pańszczyzny rysowania — rzekł Florek. — Nudzi mnie to.
Popatrzyła nań nie odpowiadając.
W ciągu dalszej rozmowy umiała dobyć z Małdrzyka czem się zajmował w Paryżu przyjaciel