Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A potem — czy to wiele człowiekowi potrzeba? Byle chleba kawałek.
Uśmiechnęła się do męża, mąż do niej.
— Gdyby nie Anusia — odezwał się do gościa — jabym tego rozumu nie miał. Gryzbym się o nią, o siebie i o dzieci, ale to heród baba, mówię panu. Choć bieda to hoc!!
Federowa na jednem ręku trzymając chłopca, drugą nalewając kawę, przerwała:
— Ja bo nigdy nie zwątpiłam o opatrzności Bożej! Jakto żeby człowiek zdrów, młody, z trochą oleją w głowie, nie dał sobie rady? Prawda, że u niemców cudzemu znaleść chleb — niełatwo, a no Ignaś przecie ma zajęcie, kontenci z niego, zarabia tyle żeśmy niegłodni, dzieci niebose. Czego chcieć!!
— Nicby mój zarobek nie pomógł — odezwał się prowizor — gdyby nie głowa i nie serce mojej baby.
Kobiecina się zarumieniła od tej pochwały w oczy.
— E! nie pleć! — rzekła — pij kawę, bo ci na czas do apteki powracać potrzeba. Z nimi nie ma żartu.
— Siedem minut mam jeszcze — odparł Feder spoglądając na zegarek.
W taki sposób Floryan zabrał niespodzianą znajomość z sąsiadami, wynosząc od nich wrażenie takiego zdumienia jakby bajkę z tysiąca nocy