Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

domości o hrabi Kwirynie, którego Boruch znał i przenikał doskonale; wszystko to jednak, co od niej słyszała, było niedostatecznem przygotowaniem do walki ze skąpcem i brutalem, w pożyciu codziennem.
Dlaczego się z nią chciał żenić, tego nie pojmowała. Niewieścia słabość tłómaczyła to pięknością. Steńka poruszała ramionami.
Dla rodziców, dla sióstr gotowa była stać się ofiarą; do zgonu sercem postanowiwszy zostać wierną Wolskiemu, lecz chciała razem okazać despocie, że nie bezmyślną i bezsilną w niej znalazł istotę. Im z niższych wyszła sfer i upodlenia, tem się wyższą teraz okazać pragnęła. Była dumną z tego, co sobie była winna.
— Pokażę mu, że znam godność niewiasty i pojmuję obowiązki jej względem siebie — i tych, z któremi los ją związał.
Do marzeń Steńki należały i — dobroczynne starania około ludu; a nawet podniesienie, uszlachetnienie Kwiryna. Gotowa była cierpieć, lecz zdobyć tem coś przecie.
Zbroiła się zawczasu w cierpliwość, w stoicyzm, w pewną dumę, któraby się z wyżyn ściągnąć nie dała nikomu. Tak, niestety! heroiną być chciała biedna Steńka!
Między tem dziewczęciem zalhukanem, przestraszonem, biednem, nieświadomem niczego, jakie tu