Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

płota, jakaś Sumakówna — mogła tak wpływać na niego i nakazywać mu poszanowanie; lecz — oprzeć się sile tej nieznanej nie mógł.
Łagodzący wpływ poczciwej i mężnej niewiasty na chorego — działał codzień mocniej. Może w zwykłym stanie zdrowia, hrabia trudniejszymby się okazał do pokonania — może boleść i znużenie przyczyniły się także do zmiękczenia go; lecz niezaprzeczenie niewieściej potęgi dziełem było to, co się działo z hr. Kwirynem.
Gdy Steńka wchodziła do jego pokoju, posępne jego oblicze wypogadzało się zwolna, próbował się uśmiechać, zdawał się zapominać o cierpieniu. Z innymi, nawet przy niej, był postaremu szorstkim i szyderskim; z nią — całkiem innym.
Prawda, że Steńka, która się za nic innego nie uważała, tylko za pierwszą sługę, tej władzy nienadużywała, nie korzystała z niej, nie przywłaszczała sobie praw żadnych.
Zwolna jednak śmielszą była w postępowaniu, widząc, że się jej powodzi. Za zasadę miała, z instynktu, nie z rozumowania i rachuby — mówić tylko prawdę — i to wielce jej u hrabiego pomagało.
Popełniwszy omyłkę, natychmiast się przyznawała do niej. Znając nadzwyczajną oszczędność hrabiego, starała się z wydatkami być jaknajo-