Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przestworza, w których wyobraźnia jego swobodniéj bujać mogła.
Nareszcie po nużącéj godzinnéj blizko rozmowie, którą on sam podsycał i utrzymywał zawsze w jednym tonie, wyszedł ofiarując nowo przybyłym swoje usługi i obiecując im sprowadzić znajomych z któregoby sobie życzyli świata...
To była jedyna smutna próbka kraju jaką tu znaleźli; mylimy się, drugą był zapomniany przez nas lekarz powiatowy, młody człowiek któremu nie dowiedziono żadnéj winy politycznéj, ale że kończył nauki w czasie rozruchów uniwersyteckich w Moskwie a należał do stypendystów skarbowych, posłano go w ten kąt zapadły na powiatowego doktora, oddając pod sekretny dozór policyjny.
Sacharow był owocem dojrzałym cywilizacyi moskiewskiéj, pełnym najdziwniejszych sprzeczności. Umysł to był niepospolity, ale zwichnięty edukacyą jaką tylko Moskwa daje dzieciom swoim: republikanin i despota, demagog i czerwony, a mimo to wierzący w posłannictwo jedyne Rosyi i odrodzenie rodzaju ludzkiego za pośrednictwem dziczy azyatyckiéj. Napił się on zawczasu i Hercena i Pogodina i najosobliwszych płodów samorodnych literatury autodydaktów słowianofilów, i Proudhona, i fi-