Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lozofii pozytywnéj francuzkiéj i mrzonek niemieckich,czytał Straussa i Renana — ale z tego wszystkiego niestrawioną nielogiczną utworzył sobie jakąś całość i system podobny do tego, którym właśnie się rząd posługiwał. Sacharow naturalnie Polaków nie cierpiał, mając ich za najzgnilszych posłanników i reprezentantów zgniłéj cywilizacyi zachodu. Nie żył on w miasteczku z nikim; spełniał obowiązek ściśle, zamykał się z książkami, a bawił dyssekcyą trupów, których mu lazaret i turma obficie dostarczały. Zapraszany przez sprawnika i jego rodzinę, która na każdego młodego człowieka polowała, przychodził rzadko, mówił mało i pannom zaczepiającym go na różne sposoby, przystępu do siebie nie dawał. Kaznaczej który z nim jako z człowiekiem uczonym chciał wejść w stosunki, mówił o nim potém że mu niewiele brakło do waryacyi. W ogóle szorstki, dziki choć uczciwy, nikogo sobie zjednać nie potrafił w miasteczku: ale go oszczędzano bo wszyscy go jako lekarza potrzebowali.
Juliusz któremu stan zdrowia Maryi co dzień się zdawał groźniejszym, w kilka dni poszedł go odwiedzić i prosić aby był łaskaw nie dając poznać celu w jakim przybywa, zaszedł kiedy do nich i chciał Maryą wybadać.