Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

troskliwości Juliusza aby odkryć tę boleść tak zapobiegliwie tajoną i nie okazując trwogi, starać się coś na to poradzić.
Juliuszowi wprawdzie Wołogda naznaczoną została za miejsce pobytu, na czas nieokreślony, ale jak wszystkich tak jego poddano rozporządzeniu władz miejscowych, które wyrokowały o pozostaniu w mieście lub zamieszkaniu w gubernii.
Zależało to od kaprysu, fantazyi, łaski gubernatora i jego kancellaryi.
Juliusz zarówno i Marya pragnęli pozostać w samém mieście, gdzie już była kupka Polaków, lekarz i łatwiejsze życia wygody; Marya miała nawet listy polecające i zaraz nazajutrz wymknęła się z niemi, prawie pewna, że łaskę o którą im tyle szło, wyrobić potrafi.
Urzędnik wysoki, któremu została poleconą, z razu nawet jéj przyjąć nie chciał, posłała list i ten jéj drzwi otworzył nareszcie; ale spojrzawszy na chmurną twarz wszechwładzcy, czuła jak ją chłód i zwątpienie objęły. Człowiek to był widocznie zrosły od dzieciństwa w papierach urzędowych, zaschły w nich i bez kropli uczucia, oblicze żółte, zmęczone i niedozwalające się spodziewać nawet udanéj względności.