Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdrada nie może pozostać niepomszczoną. — Trybunał rewolucyjny osądzi ją, wyda wyrok śmierci i musi być zamordowaną.
Jeremi wzdrygnął się i pochwycił go za rękę.
— Na Boga! zawołał — mielibyście i wy skalać się krwią... kobiety!
— Wyrok będzie wydany — potrzeba przykładu...
— Na nic się nie zdały te przykłady... to wszystko okropne! oswajacie się z krwią i śmiercią... nie podniesiecie tém narodu, zniżycie go...
Macież jakie dowody na tę kobietę?
— Najsilniejsze przekonanie moralne.
— Na Boga! na Boga! wykrzyknął Jeremi, powtarzacie słowa, a co gorzéj, czyny Moskali. Co to jest przekonanie moralne! Niech oni sądzą bez dowodów, potępiają bez sądu i wieszają bez zgryzoty — my zemstę zostawmy Bogu. To postępowanie zmienić potrzeba...
— Tak, rzekł Władysław, przystaję na to... ale co jedno zmienić je może, to zdanie takiego jak wy, powszechnie szanowanego człowieka. Wejdźcie do rady, do rządu... do pracy z nami... poprowadźcie nas tą drogą...