Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kochanka była po prostu moskiewskim szpiegiem, który go wydał w ręce nieprzyjaciół!
Stracił uciekając ranny rękę prawą, został ujęty, siedzi w cytadeli i życiem zapewne okupi swe poświęcenie i poczciwe, pełne ufności serce.
— Smutna historya, odparł Jeremi, ale cóż ona dowodzi?
— Że Juliusz poświęcił przekonanie.
— I popełnił dwie słabości, a druga gorsza jest jeszcze od pierwszéj.
Pojmuję, choć stary, namiętność dla kobiety, ale nie rozumiem czynu bez silnéj wiary w cel jego i potrzebę. Zdaje mi się, że postępowanie Juliusza źle sobie tłumaczycie, nie poświęcił on przekonania, ale nie wierząc w powodzenie, szedł zapewne i wierzył, że ofiara jego i krew będzie dobrém nasieniem... Żal mi go — ale jesteścież pewni, że go zdradziła kobieta? mogłożby serce jego tak dalece się obłąkać i przywiązać do istoty tak nikczemnéj, tak nizko upadłéj?
— Niestety! jesteśmy pewni, wszystko się składa na potwierdzenie domysłów, zawołał Władysław. — Znacie może, że krwiożerczym nie byłem i nie jestem, ale Juliusz był dla nas drogim klejnotem,