Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niliście nią jak największą łaskę Moskwie, zżyma się ona, ale dla niéj nic być pożądańszém nie mogło, odarła nas, rozpędziła, i u siebie zapobiegła rewolucyi na długo, choć może... przysposobiła ją straszniejszą... Rząd cieszy się, bo nie widzi daleko, tymczasem zyskał tryumf i godzinę... Na naszych karkach gra w maryasza teraz stary moskiewski caryzm z młodą Moskwą socyalną i demokratyczną, udającą patryotkę, odkryła ona panfila i da niechybnie dublę...
Głupiśmy byli naszym kosztem i krwią płacąc za ich stawkę, ale się stało. — Moja rada gasić co rychléj ogień w domu, a gdy u nich rozgoreje... czekać i skorzystać.
— Ale honor narodu! przerwał Władysław — musimy się trzymać.
— Rosya wszakże woli zwycięztwo nad honor który postradała w oczach Eurpy... ale to inna sprawa, istotny honor nie zależy na tém żeby się bić bez nadziei wybicia, honor nie jest nawet we zwycięztwie... źle rozumiemy honor narodu... Gdybyśmy więcéj machiawelować umieli lub więcéj po Chrystusowemu iść, byłoby lepiéj, my chcielibyśmy pogodzić Machiawela z Chrystusem, a to niepodobna... Ale to próżne gadanie, rzekł Jeremi, zna-