Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie mój sposób myślenia, nie zmieniłem go bo nie mogę innéj krwi nalać w moje żyły, ani innego mózgu nałożyć pod czaszkę... jestem i muszę sobą pozostać... Nie zdam się wam do niczego.
Władysław zamilkł pochmurny.
— Europa, rozpoczął po chwili nieśmiało.
— Cicho! cicho z Europą, odparł Jeremi żywo, o jéj podłości późniéj się dopiero dowiecie, gdy wygnańcami nie znajdziecie nigdzie przytułku, zgłodniali chleba, wycieńczeni pracy, prześladowani opieki, gdy zwyciężonych krzykacze będą odpychać ze wstrętem i wzgardą; gdy obrońców wolności ścigać będą szyderstwy a chlubną nędzę wyśmiewać.
Nie te to czasy gdy wśród oklasków Europy Byron szedł walczyć za Grecyą... Nie! nie! handel! finanse i giełdy które nam panują z łaski grosza nie z łaski Boga, — zmieniły przekonania... Potrzeba spokoju bo papiery spadną i handel się wstrzyma, a choćby pokój otrzymać razem z policzkiem... o! to nic!... Powie wam Europa żeście głupi, oplwa mogiły naszych męczenników, odwróci się tyłem rachując o ile zyska na kursach banknotów, gdy nas diabli wezmą... oto masz co myśli Europa...