Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lucji babskiej, kościelnej, na fanatycznym sosie, tą pewnie Polski nie zbawicie.
Ja ci powiem czego oni chcą — dodał Henryk, to są idealiści, oni Moskwę bijącą ich pięścią, mają pokonać duchem... Towiańszczyzna, doktryneria, spirytyzm, bałamuctwo — wedle ich planu, gdy dadzą policzek, należy drugą twarz nastawić i tak dalej.
— Słuchaj — zawołał Kuba poważnie, chciałeś ze mnie zażartować, a wypowiedziałeś lepiej ode mnie może moją teorię rewolucji. Tak jest, myśmy przeciw potędze carów i ich siłom iść tak powinni jak szli pierwsi chrześcijanie przeciwko rzymskim półbogom.
Gdyby nieliczny zastęp pierwszych owych sług Chrystusa wystąpił był do walki, na miecze i dzidy, nieochybnieby był zwalczony, inaczej on pojął dokonanie dzieła odrodzenia — modlił się w katakumbach, szedł śpiewając w cyrku, na zęby i pazury dzikich zwierząt; słabszym neolitom dozwalał służyć na dworze Nerona, nocą spełniał ofiary, a zmuszany do kłaniania się fałszywym bogom, dopiero wstawał wielki, niezwalczony, potężny. Otóż jak z pogańskim despotyzmem walczyć powinniśmy, nie jego bronią, nie bagnetami, nie gwintowanymi sztucerami, ale gotowością męczeńską, odwagą cywilną.
Nie jestem ja, dorzucił Kuba, wynalazcą tego systemu, jest nim cały naród, który instynktem stanął d. 27 lutego przeciwko bagnetom, odkrywając piersi, śpiewając pieśń tryumfu. Pierwsza ta próba była zwycięską, tej drogi przez ofiary nasze wskazanej trzymać się nam potrzeba.
Henryk patrzał nań, śmiał się i powstawszy, pocałował go w czoło.