Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cudownie mówisz, rzekł szydersko, ale trzeba lat 12 czekać nim się wyzwolimy za pomocą tej recepty.
— A za pomocą innej się nie wybijem, to pewna, dodał Kuba.
— Ej! słuchaj — krzyknął pierwszy stukając pięścią, to dobre dla egzaltowania słabych kobiet... a
— Mój kochany, wedle tej teorii, kobieta, dziecię, starzec, są żołnierzami sprawy wszyscy, będziemy ich mieli krocie.
— Wedle mojej, przerwał Henryk, będą ich miliony, trzeba uzbroić wieśniaków, wywołać ogólne powstanie, szlachtę, która iść nie zechce, wywieszać.
Kuba ruszył ramionami z politowaniem.
— Znasz ty nasz lud? spytał, za mną, za chorągwią, za kapłanem on pójdzie na bagnety i kule, za tobą nie ruszy kroku.
— A! niech sobie dla ludu, rzekł Henryk, rewolucja przybierze fizjognomię, jaką chce; owszem, owszem.
— Źle mówisz: podchwycił Kuba, szukasz środków ludzkich, zapominasz o zasadach...
— Rewolucja, szepnął Naumów, nie zna żadnych zasad, stan rewolucyjny jest zamieszaniem wszelkich praw społecznych, wszystko wolno, bo potrzeba zwyciężyć.
— Otóż w tym właśnie jest kardynalna pojęć naszych różnica, uśmiechając się, mówił Kuba — wy mówicie i działacie słowo w słowo tak jak mówi i działa despotyzm... wasza rewolucja jest drugim despotyzmem, który, gdyby miał trwać i rządzić, byłby może straszniejszym od tego, z jakiego wyzwolić się chcemy.