Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nim odpowiem na to pytanie, na które — rzekł baron — ściśle biorąc bez Natalii Aleksiejewnej nie mogę nic stanowczego wyrzec, bo jak miarkujesz, ona mnie wozi nie ja ją — pozwól spytać co wy myślicie?
— My — odpowiedziała Magdzia z westchnieniem — podzielimy losy wygnańców naszych braci, pójdziemy szukać pracy i czekać wielkiego dnia...
— Ale przecież macie jakieś zamiary — rzekł baron.
— W położeniu naszym nie daleko się widzi przyszłość — odezwał się Naumów — żyjemy z dnia na dzień, nawykamy do nędzy, do pogardy ludzi, karmimy się nadzieją. Wypędzą nas z Drezna, pójdziemy do gościnniejszych wrót innego ludu. Dokąd? Bóg wie, bo dziś naród rozproszony nie znajdzie przytułku chętnego nigdzie. Francja mimo tradycji odpycha, Niemcy wyganiają co najśpieszniej, Włochy, krzywiąc się, ledwie przyjmują, Szwajcaria wierna zasadzie otwiera wrota, ale i ona radaby, aby nas było jak najmniej.
— Tak jest — dodał Kniphusen — dziś interes włada wszystkim i panuje wszechwładnie, wstydu niema, niema zapału, każdy siedzi nad swoim chleba kawałkiem i warczy. Czyśmy jeszcze ludźmi, nie wiem, to pewna że od patriarchalnych czasów daleko nas odpędził merkantylizm i staranie o dobry byt... nad wszystko.
— Pójdziemy więc rozproszeni walczyć z obojętnością ludzi, przerwała żywo kobieta, w imię zapomnianych prawd dawnych.... męstwem i cierpliwością apostołować będziemy. — Sądzicież, iż Europie zepsutej, nie był