Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rękach... Ci co się mają później wygadać zawsze w początku plączą się, łżą, bałamucą, on odrazu zapowiedział, że nic nie wyjawi i choć go smarowali brzeziną, dotrzymał niegodziwiec... Kazałem go zbić na kwaśne jabłko — no! ani pisnął fanatyk...
Jenerał pokiwał głową, nie było co odpowiedzieć — milczący zaczęli chodzić po pokoju.
— Ot — każcie stawić szubienicę — rzekł w końcu audytor — i jutro go obwiesić...
— Ja myślałem — przerwał jenerał, że należałoby go rozstrzelać jak wojskowego.
— Rozstrzelać? to zanadto mało dla takiego zbrodniarza — krzyknął gniewny urzędnik — to jest honorowa śmierć, a taki podły zbrodniarz powinien kończyć jak rozbójnicy i złodzieje.
Nie będziemy już przywodzili dalszego ciągu rozmowy godnej tych, z których ust wychodziła, powiemy tylko, że w końcu jej jenerał przywołał oficera i posłał go z rozkazem, aby na głównym placu miasteczka tegoż wieczora wzniesiono rusztowanie, na którym nazajutrz rano miał być powieszonym Naumów.
Właśnie, gdy z tym wyprawiał oficera, weszła do pokoju, piękna jak wiosenny kwiatek, widocznie wystrojona strategicznie dla barona Natalia Aleksiejewna.
Ojciec, może nie chcąc przy niej smutnych robić rozporządzeń do jutrzejszej uroczystości, skinął na audytora i wyszedł z nim razem do kancelarii prewoschoditielstwa.
Natalia została sama chwilę. — Instynktem kobiecym czuła ona zbliżającego się Kniphu-