Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pouciekali do oddziałów, ale zdaje się, że więcej jeszcze jest po pułkach, knują spiski i rozszerzają. Rządowi potrzebne jest koniecznie odkryć ich imiona, byli oni i są zapewne w stosunkach z tym Naumowem, trzeba do niego się wziąć serio... Wszak służył podobno w waszym pułku! jaki to charakter?
— Krótko u mnie był — mało go znam — odpowiedział jenerał zafrasowany tym przypomnieniem, milczący jakiś i skryty.
— Jak z nim postąpić? — Co sądzicie? — spytał przybyły.
— Nie mogę pana objaśnić, zobaczycie po pierwszych indagacjach...
— Jako zbieg z wojska — rzekł posępnie audytor, niechybnie ukarany być musi śmiercią, nie ma się wiec co zastanawiać nad wyborem środków... Z tymi ludźmi, którzy wypuszczeni być mogą, potrzeba się zawsze na to oglądać, że kiedyś mają na świat powrócić, mówić — a co gorzej, pisać. Bywały przykłady. Ale ze skazanymi z góry nie ma ceremonii, przykra to rzecz, dodał z uśmiechem hieny — ala sprawa polityczna, sprawa polityczna!
Jenerał spojrzał nań, oczy ich się spotkały, zrozumieli się. Nie długo zabawiwszy, audytor skłonił się i kazał prowadzić do domku, w którym więzień siedział.
W ganku spotkał go Kniphusen, który już się z nim wprzódy poznał i w krótkiej rozmowie zaimponował mu swoją petersburską szczebiotliwością.
— A! a! chwytając go za ramię — zawołał audytor, pan, co kolegowałeś z tym Naumowem, powiesz mi najlepiej co to za charakter?
Baron się trochę zadumał.