Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie do niego, ale że teraz wszelkie koresponcje prywatne do wojskowych muszą być rozpieczętowane... rozumiesz... Jest dziedzicem wcale porządnego miasteczka, sześciu wiosek, na których nawet długu bankowego nie ma, staruszka była nadzwyczaj skąpa. Baron jest teraz doskonalą partią, człowiek przyzwoity, dobrze wychowany... no żył trochę, wyłysiał, ale w istocie jest nawet młody!
— Ale baron — przerwała nagle Natalia, jest jednym z najprzyjemniejszych ludzi jakich znam na świecie... ja go bardzo lubię.
— O! tym lepiej, porozumiecie się łatwo!
I ojciec zaczął się śmiać, głaszcząc córkę po twarzy, potem całując ją w czoło dodał.
— Więc rozwiązane masz ręce... jeśli go teraz nie pochwycisz, twoja będzie wina... Czas wojenny, wiele rzeczy uchodzi, któreby inaczej wydawały się dziwnie... korzystaj!
Natalia zrobiła minkę niby urażoną, jakby mu odpowiedzieć nią chciała. — O! bądźże już spokojny, tyle mi nauk nie trzeba!
Rozmowa ta odbyła się bardzo szybko, dwa razy jednak w jej ciągu otwierały się drzwi i chciano odwołać jego prewoschoditielstwo, audytor bowiem czekał nań, niecierpliwiąc się w sąsiednim pokoju.
Wyszedł w ostatku pan jenerał i znalazł tu małego, białego, niepozornego człowieczka w szczelnie zapiętym surducie, z wielką czarną teką pod pachą. Powitali się sposobem urzędowym i natychmiast szeptana zaczęła się rozmowa.
— Więzień to nadzwyczaj ważny — rzekł przybyły — nie ulega najmniejszej wątpliwości, że należał do wojskowego spisku i wie o nim. Wielu z tych co do niego wchodziło,