Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ludzkiej siły, ażeby dotrwać. Ty nie wiesz... O! to coś okropnego!
— Mości książę — przerwał Zenon, lękając się, aby ich nie posłyszano.
Robert ścisnął jego rękę.
— Masz słuszność, należy wytrwać do końca, — zawołał, śmiejąc się — ani słowa. Tout est pour le mieux, dans le meilleur des mondes. Ja jestem rozpieszczony kapryśnik, niegodziwy syn i brat, przyjaciel niewdzięczny.
Widząc go tak poruszonym, Zenon starał się łagodnemi słowy uśmierzyć ten wybuch.
— Nie bój się, — odparł, uspokajając się, Robert — nie bój się, ja wytrwam do końca. Ale się nie powinieneś dziwować chwilom dzikiego takiego szału; jeszczem się z położeniem mojem nie oswoił.
Przed samym wyjazdem, późno w noc, książę Norbert kazał syna wezwać do siebie.
Widzieliśmy dotąd zdala tylko tę patrjarchalną postać głowy domu.
Szambelan był pozostałością XVIII w., którą los przesadził w epokę nową, a szczególne okoliczności oszczędziły jej walki i cierpienia, z powodu zmian zaszłych dokoła, po większej części dla niej zakrytych. Zepsucie wieku nie tknęło tego człowieka, który, urodziwszy się w chwili rozproszenia barszczan, wychowany w tradycjonalnych ideach starych, dorastający przy królewskim dworze, po abdykacji Stanisława Augusta zamknął się na wsi i mógł, szanowany przez całą rodzinę, pozostać nietkniętym, nieświadomym zmian, złomkiem jakimś przeszłości i archeologicznym zabytkiem. Dostojeństwo głowy rodziny nosił książę Norbert jak rodzaj kapłaństwa, a w rzeczach, tyczących się rodu i familji, nie dopuszczał nikomu, nawet księdzu sufraganowi, którego wielce szanował, wyrokować i stanowić. Od niego radę tylko przyjmował, generała uważał za subordynowanego sobie i niemal za lekkomyślnego młokosa, mimo jego lat siedemdziesięciu.