Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Mogilna T. 2.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

radca — cóżem ja winien, że cię nałóg nieszczęśliwy zabija.
— Tyś nic nie winien, jam się sam twoją wódką zabił.
Bełkotał coraz niewyraźniej Ratsch i padł na łóżko. Posłano po lekarza znowu, ale nim ten przybył, chory skończył życie w najokrutniejszych męczarniach.
Około zimnego trupa pozostał nieodstępny przyjaciel prawie do rana, boć musiał zebrać papiery i pozostałości, dopilnować aby nie nie zginęło, i uporządkować ową spuściznę. — Zapewne unikając dla rodziny zmarłego następstw niemiłych, gdyby prawdziwe jego nazwisko zostało odkryte, pan radca, szczęśliwym trafem dostawszy właśnie potrzebne, papiery, o śmierci zaszłej doniósł, pod innem imieniem podając zmarłego.
Wypadek ten przeszedł niepostrzeżony prawie, nikt się nieznajomym nie interesował...
Z domem Mogilskich, pomimo, że młoda pani nie miała wielkiej ochoty ściślejszych zawiązywać stosunków, radca pragnął być na jaknajprzyjaźniejszej stopie. Nie uszło to zapewne jego uwagi, iż źli ludzie usiłowali w prezesie obudzić przeciwko niemu podejrzenie. Radca ze swojej strony pragnął dowieść, jak dalece one były nieusprawiedliwione. Namówił więc żonę, aby z Kazią i prezesową znajomość odnowiła i zawiązała jaknajściślejszą, sam zaś tak był uprzejmym i miłym dla prezesa, iż nietylko rozproszył nieufność zaszczepioną, ale go sobie zupełnie zjednał.
Zdaje się że to było równie miłem dla stron obu. Larisch osamotnione wiodąc życie, znać szukał towa-