Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ich, dogryźć im boleśnie. Osobliwsza cierpliwość i łagodność, przechodząca już z wiekiem w niedołęztwo w panu krajczym, nie umiarkowana odwaga panny, zarówno wzmagały i jątrzyły niewczesne żarty. Stary witał swych prześladowców zawsze grzecznie i na bolesnem szyderstwie nigdy się nie umiał czy nie chciał poznać, powtarzając cicho:
Spes in Deo. Cierpliwości!
Ciocia znowu tak często boleśnie zadrasnęła miłość własną przeciw sąsiadów, taki śmiech z nich samych wzbudzić potrafiła, i ścierpieć nic nie umiała bez odwetu krwawego; nieraz czekano drugiej niedzieli, święta- okazji, aby wymyślonym długo figlem, za raz ciężki, odpłacić.
W takiem to położeniu były trzy osoby, któreśmy czytelnikom naszym poznać dali. Wszędzie gdzie są ludzie, są nieprzyjaźni otwarte i skryte nienawiści, ale rzadko gdzie trafić się może, by cały dom nieszczęśliwy, a niczem na wzgardę, prześladowanie i nieszczęście nie zasługujący, tyle cierpiał od wszystkich.
Seweryn wrócił z Wilna właśnie w porze gdy niewczesne żarty pana hrabiego pierwszy niepokój i łzy gorzkie pod ten dach zaniosły. Był świadkiem jednej z tych scen rozdzierających, strasznych, odegranych przed kościołem, bez uszanowania dla miejsca, bez względu na płeć i wiek.
Z początku stał w niemem osłupieniu, potem uniósł się gniewem i oburzył. Dowiedziawszy się kto był krajczy, Marja i Scholastyka, łzy mu popłynęły z oczu i uczuł się obowiązanym przyjść w pomoc tam, gdzie nikogo nie było. Ujęcie się za Marją zrobiło mu pierwszych nieprzyjaciół, a jej nie wiele pomogło. Poczęto ją