Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie umiem dwa razy słowa przyrzekać... Oddalę go.
— Po wtóre, ażebym strawiwszy młodość, nie wróciła opłakiwać jej w nędzy, zapewnisz mi...
— Co zechcesz...
— Umówim się także o sumę. Naówczas ja także będę mogła opuścić cię kiedy mi się pobyt w Śliwinie naprzykrzy i wrócić do swoich!
— Zostaniesz zawsze ze mną...
— Zawsze? wątpię! Zobaczymy! Znużyłeś się mną... musim się rozstać.
Wsiedli do powozu i odjechali. Cały wieczór spędził Hubert sam na sam w pokojach panny Tekli, i nikt ze dworu przypuszczony nie był.
Nazajutrz rotmistrz wezwany rano do sypialnego pokoju, usłyszał czego się spodziewał — pożegnanie. W nagrodę wiernych usług, dał mu hrabia dożywociem dziesięć chat w Polesiu.
Wiła zgrzytał zębami, ale opierać się nie było można. Tekla pilnowała, aby odjechał we dwa dni, lękając się zrozpaczonego człowieka.
Cztery kasztanki wspaniale darowane, poniosły go w daleką stronę. Durczyński uśmiechał się, zazdrościł trochę i skrobał się w głowę.
Tekla objęła rządy domu z nową władzą, nie mając już współzawodnika i przeszkody.
Nie potrzebujemy dodawać, że hrabia zrzekł się procesu z krajczym i formalnie go zakwitował, co mu zdrowie na jakiś czas powróciło. Ławrysiewicz sporządził zapis dwóch kroć sto tysięcy dla panny Drolling, który hrabia przyznał w ziemstwie. — Tak wszystko wyszło na korzyść ulubienicy i jeden tylko Wiła szwankował, jeżeli to szwankiem nazwać było można.