Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

głos, żeby niby nie dla Marji mówić, a przecie dać się jej słyszeć. Ta Anusia nie była na nieszczęście obojętną. Ale tego rodzaju fantazje w jego wieku się przebaczają. Ludzie to okrywali i ja sama najpierwsza ekskuzowałam go jak mogłam, ale między nami mówiąc, miał się do tej tam Anusi. Była u niego we dworze i nie wyśmienicie wyszła... No! ale to zawsze wybaczone młodemu i rzuconemu tak bez opieki, bez przewodnika.
Biedny chłopiec! To gorzej, że teraz się zaprzyjaźnia z hrabią... A wiadomo co za jeden nasz pan Śliwiński! Sodoma i Gomora u niego! Seweryna tam ciągną, poją, a w takiem towarzystwie wiadomo, że nie do czego dobrego się idzie. Pani słyszała co się zdarzyło, kiedy hrabia nogę zwichnął i Seweryna tam uprosił jako trochę doktora?
— Wiem tylko że pojechał — odpowiedziała zimno Scholastyka.
— Ale to wyborna komedja! Muszę pani opowiedzieć chociaż tę trochę... Ale... muszę powiedzieć, kiedy już wspomniałam, żebyś pani nie myślała, że to co jeszcze gorszego. Pokazuje się, że hrabia musiał tam podpoić swego lekarza... A jest tam (to pani zapewne wiadomo?) faworyta hrabiego, Niemka, nieszpetna dziewczyna, bezwstydna zalotnica, jak się pani zaraz przekona. Seweryn wtedy chłopiec, widać że podpojony i podjurzony, począł jej robić grzeczności, awanse. Niemce też tego tylko i potrzeba. Słowem, pani dobrodzijko, poczyna go intrygować, zaczepiać, korzystając z tego, że hrabia leży w łóżku, że zwichnięta noga i ruszyć się z niego nie może. Już nie wiem jak to tam było (tu zniżyła głos znowu), ale pan Seweryn znalazł się w jej pokoju, a co