Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom IV.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wychodząc z pierwszych odwiedzin, książe prosił o pozwolenie bywania częstego i liczenia się w rzędzie przyjaciół domu; najusilniejszemi na to naleganiami odpowiedziano. Kasztelanic grał rolę najsmutniejszą w świecie, gdyż asystował pogrzebowi swoich nadziei. W najgorszym humorze wsiadł do karety księcia, który się nie krył ze swojem ukontentowaniem.
— Ale wiesz — zawołał gdy wyjeżdżali — to prześliczna i przedowcipna kobieta! Z serca ci jej zazdroszczę.
Kasztelanic nic nie odpowiedział, dąsał się.
— Cóż ci to? zły jesteś, czy już zazdrosny? — spytał książe ze śmiechem. — A to byłoby paradnie! Toś ty doprawdy zakochany w niej?
Artur poprawił włosów.
— Daj mi pokój, rzekł, głowa mnie boli!
— A! wstydźże się hochany kasztelanicu, już w tobie gra zazdrość: cóż to będzie dalej? Toś ty gotów, za drugą wizytą się pojedynkować! Patrzajże na przykład tego poczciwego męża — C’est édifiant! Jużciż nie myślisz sądzę bić się ze mną?
— Nie spodziewam się, żebyś mi do tego dał powód!
— A gdyby? — spytał książe. — Jakiż to powód być może?
— Jeżeli mi zechcesz ją wydrzeć.
— Dodaj — przerwał książe — dodajże heroicznie. To mi ją wydrzesz chyba z życiem cha! cha! Żeń się kochany kasztelaniciu, masz już zupełne poświęcenie na męża, jesteś zazdrosny. Ale pozwól zrobić uwagę: że bić się o kobietę, jest to wielkie głupstwo.
— Jak to?
— Oto tak, mój kasztelanicu. Powiedz mi, czy można bić się o to, co nie jest twoje? Ona ma wolę, ma serce; oddaje, i cóż ty możesz na to powiedzieć? Pojmuję bić się za kobietę, bo sama się nie obroni; ale o kobietę! Absurdum!
— Zapewne — odpowiedział sucho kasztelanic: — w życiu też nigdy nie biłem się o kobiety i bić się nie będę. Odwieź mnie do domu, bo mnie głowa boli.