Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kochany wujaszku — odrzekł smutnie — dla czegóżbym ja z wdzięsznością nie miał przyjąć cokolwiek mi wuj rozkaże? Doświadczenia nie mam, więc i własnego sądu... Wujaszek tak łaskaw..
— Ciamajda! rzekł w duchu major — niepoprawiony ciamajda....
— Słuchaj bo, Jerzy — odezwał się głośno — wszystko to bardzo ładne... ale mnie zawsze na świecie i przy sobie mieć nie będziesz... Trzeba własne zdanie sobie wyrobić, a raz się na nie zdobywszy — wuj nie wuj — rznąć śmiało co się myśli...
Juraś się uśmiechnął, spuszczając oczy — nie odpowiedział nic.
Major ogromne kłęby dymu puszczał z fajki, zadumany.
— Więc, jakem ci mówił — posadzę cię w Berezówce — rzekł — wypadnie zapewne, ponieważ nie chcę się taić z tem przed Dziwulską, ażebym cię jej zaprezentował. Co to dziś?
Juraś podszepnął dzień tygodnia. Kulwisz dodał prędko:
— W niedzielę pojedziesz ze mną do Berezówki — tylko, zmiłujże się... nie bądź trusią... Masz blizko lat dwadzieścia, wąs się wysypał, trzeba, zwłaszcza przed kobietami, stawić się raźno, śmiało... jak przystało na młodego kawalera... Kobiety niuńków nie lubią...
Słuchając tej instrukcyi, Juraś miał oczy spuszczone i ciągle sobie twarz zakrywał...
Przez cały wieczór Kulwisz mówił o Berezówce i o Dziwulskich, niezmiernie był tem ożywiony i zajęty. Juraś słuchał, nie odpowiadając prawie... Co się