Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo każda kobieta wie o tem jakie obudza uczucie, mogę otwarcie powiedzieć, żem zakochany w niej.
Marynka skarciła go surowem wejrzeniem.
— Przyznasz i to pani, żem się jej z tą miłością nie naprzykrzał, ciągnął baron dalej. Dziś ona mnie tłómaczy, dla czego się przeciw despotyzmowi i takiemu wyzyskiwaniu oburzam.
— Co pan mówisz! co pan mówisz! panie baronie! spokojnie i łagodnie poczęła dyrektorowa. Pan przecięż rozumiesz to, że oświadczenie się z miłością kobiecie zamężnej jest dla niej obelgą.
Baron się zatrząsł cały.
— Milczałem przecięż, zawołał, lecz jest kres wszystkiemu! Litość mi z ust to wyznanie wyrwała. Nie jest ono dla niej uwłaczającem.
Po chwili namysłu, z wielkim spokojem, smutnie, spuściwszy oczy na dół, Marynka mówić zaczęła:
— Jako dobrzy przyjaciele więc rozmówmy się otwarcie...
Tu oczy podniosła na francuza, z takim wyrazem cichej rezygnacyi i chłodu, że Percival oniemiał.
— Pan wiesz czem było małżeństwo nasze, rzekła. Ja potrzebowałam rehabilitacyi w oczach świata, choć we własnych byłam niewinną; on, ofiarował mi rękę i imię. Wiedział to dobrze z ust moich, że go kochać nie mogę i nie będę... Czemś przecięż wypłacić mu się potrzeba? Jestem nadto dumną, abym ofiarę przyjęła, nie usiłując się we własnych oczach z niej usprawiedliwić. Powtóre, czemś żyć potrzebuję, nie mam nic oprócz sztuki.
— I upijesz się nim pani, jak chłop wódką! — krzyknął Percival... i zapijasz tym trunkiem.