Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lały. Sama piękna gosposia nie gardziła Roedererem... i wdową Cliquot...
Wszystko to razem wzięte pobyt u Lacerti dla wielu czyniło nadzwyczaj miłym, dla innych nieznośnym. Baron Percival bywał tu rzadko, będąc przywykłym do daleko wstrzemięźliwszego towarzystwa, lecz znużony i wyżyty z czasem, gdy się bardzo nudził, szedł do panny Laury, jak do gorącej kąpieli. Nigdy jednak długo tu nie wytrwał.
Tego wieczora zjawił się niespodzianie wcale, lecz zasiadłszy z cygarem w rogu kanapki, niezbyt na światło wyttawionej, nie mieszał się do towarzystwa, które też od niego się jakoś wydzielało. Sama gospodyni tylko okazywała się dla niego uprzedzającą i gościnną bardzo...
Oprócz kilku młokosów złotych, jednego młodego starca, który mimo łysiny i siwizny, nadzwyczaj wiele okazywał żywotności, był dnia tego i Scarlatti, sławna ballerina Cesca Viti, piękność trochę chuda, i niemniej od niej uwielbiana, zaledwie piętnastoletnia, wyrostek pełny cynizmu i wyzywającego zuchwalstwa, którego dowcip i szalona napastliwość, mężczyzn wprawiała w zachwyty.
Rosne Rosina, zwana też Rosanem, bo grywała cudnie role młodych chłopców w obcisłych spodeńkach, gasiła niemal piękną Laurę, choć wcale nie była piękna. Zbudowana nad lata swe silnie, muskularna, żywa, zręczna, dokazywała jak ulicznik. Właśnie to, że i sama sobie wiele pozwalała, i drugim z nią było wiele wolno, czyniło ją ponętną.
Śmiano się więc i swawolono w najlepsze, a baron Percival z jakimś smutkiem przypatrywał się te-