Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyszło nareszcie do narad nad tem, jakby Corsini mógł uwieść dziewczę...
Pani Ildefonsa od dawna już była osnuła wszystko... Nie było według niej nic łatwiejszego nad... przeprowadzenie jej, przy wychodzeniu z teatru do zamówionego powozu. Krzewska miała się umyślnie zagubić przy wyjściu i zaplątać, a Corsini pod pozorem odwiezienia do domu, mógł ją uprowadzić gdzieś, do wcześnie przygotowanego mieszkania za miastem.
— Potrzymasz ją tam dzień, dwa, mówiła gorąco, choćby nawet nie dała się ubłagać, musi dla ocalenia honoru być twoją. Któż uwierzy, że mogła być porwana siłą? Musi za was wyjść, czy zechce, czy nie....
Corsiniemu coś podobnego chodziło też po głowie, ale dobrze było mówić o tem tak lekko Krzewskiej, wykonanie planu nie tak było prostem i pewnem, jak się zdawało... Marynka była dumną, ostrożną, niedająca sobie nic wmówić i przeciw swej woli nakłonić do czegośkolwiek... Wywiezienie z teatru samo już bardzo było wątpliwe. Siły użyć niepodobieństwem było... Corsini drżał, myśląc o tej chwili, gdy się miał z nią znaleźć sam na sam po dokonaniu szczęśliwem uwięzienia... Wiedział jak była energiczną i nieprzystępną.
— Jak gdyby na świecie nie było chloroformu, morfiny i czegoś usypiającego! mruknęła Krzewska. Chcesz ją mieć, przecię coś ważyć potrzeba...
Corsini wzdrygnął się i zarumienił słysząc to; zamilkł, zmieszał się, powziął nawet wstręt jakiś do kobiety, która mu doradzać śmiała taką niegodziwość, lecz odszedłszy z myślą tą, pod przemocą na-