Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla własnego interesu... Gdy potrzebuje, umie obudzić litość, odegrać niewinność, pokazać się szlachetną... Towarzystwo jej nie byłoby właściwem dla pani...
— Lecz ja nie potrzebuję się ani przyjaźnić, ani zawiązywać zbyt blizkich stosunków, rzekła Marynka; dosyć będzie z mej strony okazać jej życzliwość.
Volanti przeszedł się po pokoju, ważąc zapewne następstwa tego kroku. Wiedział bardzo dobrze, iż to nie rozbroi włoszki, rachował tylko, czy z daleka, czy z blizka niebezpieczniejszą być może...
Wahał się. Marynka chodząc oczyma za nim, czekała...
— Bądź pani ostrożną, rzekł w końcu; lecz jeżeli koniecznie chcesz okazać się wspaniałomyślną...
Uśmiechał się ironicznie.
— Chcę się okazać grzeczną, poprawiło dziewczę....
Dyrektor w milczeniu się skłonił.
— Tak, tak, dodała Marynka: nie będę sobie nic miała do wyrzucenia. Wierz mi pan... Pojedziemy do niej z Krzewską...
Nie sprzeciwiał się Volanti, a co myślał o następstwach, z tem się nie zdradził. Uśmieszek żartobliwy błądził po jego ustach...
— Tak, rzekł cicho, może się to przydać na coś...