Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przeczuwała, można było powiedzieć, co się w koło niej działo, czytała w twarzach, nie była zaspokojona usposobieniem swych przyjaciół, znajdujących ich zbyt obojętnymi.
Przemyślając nad sparaliżowaniem występu Marynki, wpadła na myśl odjęcia jej odwagi groźbą listu bezimiennego.
Niewprawna w stylistykę i zaledwie cokolwiek umiejąca grezmolić, Lacerti musiała się uciec o pomoc do jednego z tych kilkodniowych swych ulubieńców, których miała zawsze w zapasie na rozmaite usługi.
List wystudyowany umiejętnie następującej był treści:
— „Osoba życzliwa pannie Maryi, czuje się obowiązaną ostrzedz ją, że na pierwszy występ gotują się przyjaciele obrażonego Scarlattego wywrzeć na niej zemstę okrutną. Nic tu nie pomogą ani zabiegi dyrektora, ani klaka, ani protektorowie, nieprzyjaciele wezmą górę. Zdradzi śpiewaczkę orkiestra, przyczynią się do upadku współgrający, spisek jest uknuty z przebiegłością włoską... Jedynym sposobem ujścia sromu... jest wyrzec się występu na teatrze tutejszym i szukać szczęścia gdzieindziej.
List niby życzliwy, niekiedy nieznacznie sarkastyczny, zbyt trochę długi i gadatliwością zdradzający kobietę, zrobił na dziewczęciu wrażenie ogromne. Wątpiła i tak o sobie, przeraziła się...
Lecz trwoga u niej największa nigdy trwałą nie była. Na pozór zimna, cała w sobie, gdy ją coś osobiście żywo dotknęło, jak ugięta siłą sprężyna, podnosiła się z nową energią.