Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Panna Laura Lacerti, chociaż nazwisko bojowe nosiła włoskie, wcale Włoszką nie była.
O pochodzeniu jej chodziły najsprzeczniejsze wieści. Typ twarzy niewątpliwie był wschodni, lecz niepodobna było określić, do jakiego należał szczepu. Zarówno być mogła Greczynką, Izraelitką, Czerkieską, Włoszką lub Cyganką nawet. Ludzie też przebąkiwali coś, iż matka do plemienia tego się liczyła... Ona sama Włoszką być chciała, lecz o pochodzeniu swem z wielką rozmaitością szczegółów i coraz inaczej opowiadała... Z łatwością przychodziło jej zmyślać, a czyniła to tak naturalnie, tak zuchwale, śmiało, że wielu obałamucić się dało.
Signora Laura, głos miała nieprzyjemny, ostry, krzykliwy, muzykalną była więcej instynktem niż umiejętnością. Powiadano, że małą dzieweczką poczęła śpiewać po kawiarniach, że tam ktoś na nią zwrócił uwagę i zaopiekował się.
Była uderzająco piękną, ale choć nie starsza nad lat dwadzieścia, nie miała już wdzięku dziewiczego, czarowała śmiałością, wyzywaniem, prawie cynizmem... Czarne oczy ogromne, brwi jakby pendzlem zarysowane, owal twarzyczki prześliczny, nos rzymski, usta małe koralowe... wszystko w niej było, jeśli się tak wyrazić godzi, rasowem. Trochę może przedłużona broda i nieco nizkie czoło podlegały krytyce, lecz ogół nie dawał dostrzedz jeszcze tych małych usterków.
Postać odpowiadała twarzy, a płeć matowa, choć może nie śnieżnej białości, miała delikatność i świeżość czarującą. Nóżki i ręce cudnych kształtów, kibić zręczna, tors klassycznych linij, dopełniły całości,