Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak było wygodnie żyć dla siebie tylko, mieć na posługi Eustaszka, całą rodzinę jako dwór, matkę uśmiechniętą u boku... Znała ona teraz całą nicość tego, którego sobie wybrała, całą wyższość tego, którego mu poświęciła — lecz daleko było milej rozkazywać, dać się wielbić, niż stać na równi i czuć jeśli nie potężniejszego (bo za takiego nie uznawała nikogo), to bliższego siebie umysłem i duchem.
Walka więc wypadała zawsze na korzyść miłości własnej, a w rozpieszczonej istocie inaczej ona nigdy rozstrzygnąć się nie mogła. Trochę jej żal było tego Celestyna, tak opuszczonego, złamanego na zawsze, a kochającego ją jeszcze — lecz nie byłże opłacony tem szczęściem, którego z nią doznał i którego wspomnienie mu pozostawało?
Księżna matka nie miała spoczynku ze sprawą rozwodową. Nie mówiąc nic córce, rozpoczęła wstępne kroki, używając do rady pierwsze powagi konsystorskie i prawnicze... Nie tajono jej, że sprawa była bardzo trudna, kosztowna i nader długiego wymagająca czasu. Była z wielu względów draźliwa.
Landler wezwany znowu, aby wydał świadectwo niemożności pożycia, wyłożył księżnie, iż jego, jako domowego lekarza, zaświadczenie dostateczne nie będzie, że musi nastąpić badanie urzędowe; a co się tycze treści aktu, objawił skrupuł, bo znajdował, że ściśle biorąc, stan pana Celestyna nie jest ani odrażający, ani umożliwiający pożycie.
Księżna połajała go jako pedanta niepotrzebne wyszukującego trudności.