Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nak stan zrozpaczony... ratować można było i potrzeba.
— Cóż to? nie zupełnie zdrów nam pan powracasz? zapytał biorąc go za rękę i przytrzymując ją — osłabienie drogą? co?
— Tak sądzę — odparł z uśmiechem Celestyn... osłabienie. Zresztą, chorym się nie czuję. Zostało mi po przebyciu choroby to, co każda po sobie zostawia — pewna dezorganizacya...
Doktor usiadł, pilno się wpatrując w niego; wziął za puls, który bił gorączkowo. Oczy patrzały źle, wpadłe były, a zaognione...
— Spoczynku, spoczynku najprzód potrzeba — odezwał się lekarz, — dla ducha i dla ciała. To najpierwszy warunek — no, i lepszego powietrza niż u nas w Warszawie. Należało na wsi pozostać.
— Stęskniony byłem! westchnął Celestyn...
— Pańska żona — począł doktor — jest tak wrażliwa... Księżna mówiła mi, iż zmizerowanie pańskie niezmiernie ją uderzyło...
— Tak, tak — rzekł Celestyn... ale — ja tego nie mogłem przewidzieć, a sercu mojemu tak było potrzeba...
Landler siedział jak na żarzących węglach: nagle wstał z krzesła i począł się przechadzać.
— Pan tu pozostać nie możesz — rzekł, — i dla pana i dla żony byłoby to... groźnem... Im czulszym będziesz, tem... się to mocniej odbije w organizmie... Podbudzających wszelkich wrażeń potrzeba unikać. Jabym panu radził albo do wód, lub do jakiej klimatycznej z lepszem powietrzem stacyi, a czem prędzej, tem bezpieczniej.