Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Żona była i jest dla mnie najlepszą, pisuje do mnie ciągle. Potrzebowała kuracyi i wyjechała z matką. Księżna Eufrezya jest dziwaczna, a córka czasem jej ulegać musi.
Michał zmilczał.
— Wierz mi, rzekł — że serce twoje poczciwe łudzi cię... My tu wiemy w Warszawie wszystko co się w domu księżny dzieje. Gdyby nikt inny, najlepsza przyjaciołka księżny, markiza Żulieta rozpowiedziałaby i rozniosła...
— Bajki! odparł Celestyn. Ale cóż mówią? co mówią?
— Niech więc to będą bajki, odparł Michał. Nie będę się upierał o to. Potrzeba wszakże, byś o tych bajkach był uprzedzony...
— Mów, proszę, naglił Celestyn...
Michałowi z przykrością przychodziło zdzierać zasłonę z oczu przyjaciela.
— Mój drogi, rzekł, mówią powszechnie, iż się do rozwodu gotują.
Celestyn dobrodusznie śmiać się zaczął. Nosił zawsze przy sobie listy żony, dobył ich z pugilaresu ręką drżącą i położył przed przyjacielem.
— Na, masz, czytaj! zawołał.
Machinalnie Michał wziął do ręki list na wierzchu leżący... Był on tak przerażająco suchy, zimny, martwy, tak widocznie z musu czy litości pisany, że Michał odczytawszy go, spojrzał tylko na Celestyna i ramionami poruszył.
— Przeczytaj go sam — rzekł; jestże tu najmniejsza oznaka czułości czy przywiązania?