Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szło coś stanowczego w sprawie, która teraz wszystkie inne zagłuszała.
Zabierało się na wojnę, Ludwik XV pamiętny może przestróg Châteauroux, aby swoim generałom nie dawał sobie laurów odbierać, sam miał stanąć na czele wojska.
Czekać więc znowu mogło królową to, co ją z księżną spotkało, oburzając lud do najwyższego stopnia. Mógł król zabrać z sobą d’Etoiles, a żonie nakazać w Wersalu pozostać.
Zaledwie oznajmiono o Włodku, gdy król niecierpliwy dał znak, aby go natychmiast wpuszczono. Poseł wszedł z twarzą rozjaśnioną, co przypuszczać dozwalano, że nic z sobą nie przywoził złego. Król wyciągnął ku niemu rękę, a wierny sługa ucałować ją pośpieszył i zkolei potem zbliżył się do królowej.
— Z czemżeś się tak śpieszył do nas? — zagaił Leszczyński. — Pod te złe czasy nic się, nawet po tobie, nie spodziewam dobrego, bo ty kłamać nie umiesz.
— A nacóżby się przydał fałsz, gdy prawda chodzi po ulicy? — odparł Włodek. — Król się wybiera do armji.
— To nie nowina, — rzekł Leszczyński — a któż z nim więcej!
— Nie wiem: — zawołał Włodek — to pewna, iż ryba, którąbyśmy radzi byli widzieli w tym saku, nie wpadnie weń, nadto rozumna. Nowa metresa nie będzie panu towarzyszyła, pamiętając, jak na dawną błotem i kamieniami rzucano. D’Etoiles na ten czas wygania się sama na wieś i znika z oczu złośliwym paryżanom, dając się im wyśpiewać, wyśmiać z siebie i nacieszyć plotkami. Wróci pokryta królewskiemi laurami i nikt jej nie postrzeże.
— Cóż więcej mówią w Paryżu? — odezwał się Leszczyński, którego twarz oblekła się smutnym wyrazem.
— Najj. panie, — ciągnął Włodek dalej wesoło — Paryż nie mówi, ale śpiewa. Nigdy tyle piosne-