Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sznem jego dziecięciem. W wielu sprawach już dziś jest podporą dla matki.
— Cieszę się nim, — odparł król — ale zanadto gorliwości nie może mieć, bo podobno przypadnie na niego stoczyć wielki bój w obronie wiary, zewsząd napastowanej i uciśniętej. Niech się wcześnie zaprawia.
Rozpytując tak o delfina, o królewny, o prezydenta, o damy znaczniejsze przy królowej, spędził Leszczyński czas dość długi z Włodkiem sam na sam... Obaj wkońcu puścili się na domysły o przyszłości, którą Włodek widział czarną, a król ze swoją dobrodusznością rozjaśniał nadziejami, pragnąc dla córki spokoju, wypoczynku, pociechy.
Na przerywanej rozmaitemi epizodami rozmowie upłynął czas do obiadu, na który król udał się do swoich gości, bo dnia tego z biskupem Châlons i dwoma duchownymi z innych diecezyj miał obiadować w wielkiej sali, przy osobnym stole.
Towarzystwo świetne znaleźli tu już zebrane, a król nader wesoło, otwartemi ramiony powitał przybyłego niedawno pożądanego gościa, o którym mu nie oznajmiono.
Był to w Wissenburgu tak mile widywany, naówczas oficer niższego stopnia, hrabia d’Estrées, ten sam, który się niegdyś kochał w królewnie, a teraz pozostał wielbicielem jej i obrońcą. Królowa miała dla niego szacunek i przyjaźń; Leszczyński miłował go prawie jak syna. Znali go wszyscy jako oddanego królowej Marji, która sama wspominała o tem, że mogła była zostać hrabiną d’Estrées. Z niewielu innymi liczył się on do obozu królowej, nie zapominając też o starym królu, którego odwiedzał w Luneville’u, czasem przesiadując tam po dni kilkanaście.
Zaprosił go król do stołu swojego, i obiad rozpoczął się przy dźwiękach muzyki, która wedle zwyczaju przygrywała z galerji.
Można się tu było przypatrzeć dziełu tego najuboższego prawie z książąt panujących w Europie, którego dwór porządkiem, elegancją, poważną swobodą,